en / pl

Koncert inauguracyjny

koncert nr 1

Wykonawcy

Program

Missy Mazzoli Sinfonia for Orbiting Spheres (Symfonia na krążące sfery) [9’]*
Fabien Waksman A Dream for Artemis. Lunar Fantasy (Marzenie dla Artemis. Fantazja księżycowa) na kwartet saksofonowy i orkiestrę (prawykonanie polskie) [30’]**
I. Before the Moon Rush (Przed wyścigiem na Księżyc)
II. Ignition Sequence Start (Start sekwencji zapłonu)
III. 4 Soul Space Debris Haunting LEO (Kosmiczne szczątki czterech dusz nawiedzające niską orbitę okołoziemską)
IV. Artemis to the Highest Frontier (Artemis ku najodleglejszym granicom)
Arturo Márquez Conga del Fuego Nuevo (Conga ceremonii Nowego Ognia) [5’]

Opis koncertu

Zanim misja Apollo 11 postawiła człowieka na Księżycu, w kosmos przenosiła słuchaczy muzyka. Na szczęście, nawet gdy ludzie stanęli na srebrnym globie, kompozytorzy wciąż tworzyli pod wpływem tej inspiracji, a wszechświat wcale nie przestał być mniej tajemniczy i pobudzający. Marzenie o Księżycu zainspirowało A Dream for Artemis. Lunar Fantasy Fabiena Waksmana na kwartet saksofonów z orkiestrą. Tytułowa Artemida jest nie tylko siostrą Apolla, boginią łowów i Księżyca, lecz także patronką prowadzonego obecnie przez NASA programu kosmicznego. Missy Mazzoli, jedna z pierwszych kompozytorek, u których nowojorska Metropolitan Opera zamówiła operę, w utworze Sinfonia for Orbiting Spheres wskrzesza antyczny koncept harmonii sfer nowymi środkami – nagraną warstwą elektroniczną, a także nietypowymi dla orkiestry instrumentami, jak melodyka, harmonijki ustne czy… sprężyna. Conga del Fuego Nuevo Márqueza z kolei nawiązuje do kosmicznego wymiaru ceremonii Xiuhmolpilli, porządkującej aztecki kalendarz, w której ogniem wypalało się to, co stare, i w ogniu wyłaniało się to, co nowe.

– Dominika Micał (pisanezesluchu.pl)

 

A Dream for Artemis – libretto (autor: Jean-Philippe Uzan)

Część pierwsza: Przed wyścigiem na Księżyc.

1969, lipiec. Przylądek Canaveral. Wiele kilometrów od rakiety Saturn V prowizoryczne obozowisko pulsuje muzyką i napięciem. Trzech mężczyzn opuszcza Ziemię, aby dotrzeć do krainy, o której marzyliśmy, odkąd oko zauważyło srebrny dysk wyznaczający granicę naszego świata. To koniec marzeń i początek podboju. Po postawieniu stopy na Księżycu nie ma już powrotu.

Część druga: Start sekwencji zapłonu.

2003, 16 stycznia, Przylądek Canaveral. 28. misja promu kosmicznego Columbia wymyka się przyciąganiu ziemskiemu w ogłuszającym chórze wibracji. Wracamy stamtąd 15 dni, 22 godziny i 20 minut później. O 9 rano przy wejściu w atmosferę nasza osłona termiczna ulega uszkodzeniu. Columbia wybucha po raz ostatni, zamieniając się w deszcz meteorytów. „Columbia stracona, nikt nie przeżył”.

Część trzecia: Kosmiczne szczątki czterech dusz nawiedzające niską orbitę okołoziemską.

Jesteśmy zaginionymi duszami z Sojuza, Challengera i Columbii. Nadajemy z niskiej orbity okołoziemskiej, unosząc się wśród kosmicznych śmieci na wysypisku nietkniętej przestrzeni, którą zanieczyściliśmy. Usłyszcie naszą pieśń, pieśń tych, którzy nie czują żadnego ciężaru. Nadszedł czas, aby znów marzyć o wielkich rzeczach i zjednoczyć się z wszechświatem. Wszyscy jesteście kosmicznymi krewniakami. Przybywajcie!

Część czwarta: Artemis ku najodleglejszym granicom.

 

Księżyc, ostateczna granica. Żaden człowiek nie dotarł dalej! Porzuciliśmy go w 1972 roku. Pozwólcie poprowadzić się z powrotem na Księżyc – nie po to, by go podbić, ale z jego perspektywy objąć wzrokiem całą ludzkość. Ostateczną granicą nie jest kosmos, ale nasze przetrwanie na Ziemi. Na wzór Artemis pojednajcie się z wszechświatem. To nasze przeznaczenie.

Eksploracja kosmosu od początku stoi pod znakiem tego, co jest w nas zarazem najlepsze, jak i najgorsze. Wyścig na orbitę ruszył przecież na plecach przerobionych rakiet balistycznych, będąc elementem pojedynku supermocarstw.

Jednak gdy tam dotarliśmy, nasza kreatywność eksplodowała. Od lotu Gagarina do skomplikowanego lądowania na Księżycu minęło ledwie 8 lat. Technologie wtedy wypracowane stały się podstawą postępu na dekady. 

Kosmiczna aktywność okazała się też polem do łagodzenia geopolitycznych napięć. W misji Apollo 13 ZSRR zaoferowało wsparcie w komunikacji z uszkodzonym statkiem, a połączenie na orbicie Apollo CSM i Sojuza 19 stało się symbolem odwilży.

Misje kosmiczne tworzyły bohaterów, ale miały też swoje tragedie. Śmierć załóg Apollo 1, Sojuzów, tragedie wahadłowców przypominały, że kosmos nie wybacza błędów. Ale nagrodami za podjęcie tego ryzyka były wiedza i przełomowe technologie.

Potem pojawiła się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, symbol cywilizacyjnej współpracy. Sondy Voyager, wciąż działając, opuściły granicę naszego układu słonecznego. Roboty zaczęły nie tylko przemierzać na kołach, ale i latać nad powierzchnią Marsa.

W kosmos wkroczyli też przedsiębiorcy. Ambitni miliarderzy stali się twarzą nowych planów, obiecujących budowę miast na orbitach i Marsie. Niestety wróciła też gorsza strona naszej natury, w postaci postępującej militaryzacji kosmosu. Pytanie, czy w najbliższym czasie w niebo będziemy patrzeć jak eksploratorzy, czy jak generałowie, pozostaje otwarte. 

Krzysztof Kurdyła (Fundacja „Nauka. To Lubię”)